wtorek, 16 listopada 2010

Jasz Mikołaj

Ja tylko na chwilę, powiedzieć, że Jasz się bawi w listopadowego Mikołaja i rozdaje cudowne prezety, a w sumie to jeden prezent dla jednej szczęściary - i ja bardzo chcę tą szczęściarą zostać ;)

poniedziałek, 18 października 2010

Heklu heklu

Jestem fatalną studentką, bo zamiast uczyć się i czytać zadane artykuły robię na szydełku. Polubiłam szydełko bardzo, za to, że jest szybkie, natychmiast widać efekt oraz wygodniej jest siedzieć w autobusie z tylko jednym kawałkiem drutu i kłębkiem wełny. Przez ostatni tydzień powstały następujące rzeczy:

1. Beret, którego wzór może nie jest wyrafinowany, ale zrobił się szybko i bezproblemowo
2. Osłonki na słuchawki z których byłam strasznie dumna, ale niestety zapomniałam, że to włóczka z prawdziwą wełną i moje uszy słabo to zniosły - niestety będę musiała je zdezintegrować, może zabiorę się do zrobienia ich od nowa z innej włóczki.
3. Mittenki, z których jestem zadowolona najbardziej. Szybkie a efektowne, mam nadzieje, że zdążę jeszcze trochę ponosić zanim przyjdą mrozy.
Na razie nie mam zamiaru przestawać, chociaż powoli zmierzam ku powrotowi do drutów - czeka na mnie nieskończony szal i niezaczęta czapka.

czwartek, 8 lipca 2010

Zaproszenia część druga

W związku z sezonem ślubnym który zaczyna dotykać także moje kręgi (człowiek się starzeje, czy coś) kolejne robione przeze mnie zaproszenia. Tym razem chyba bardziej nietypowe i z większym moim wkładem. Alex, dla której były robione wybrała właśnie te papiery, co mi się bardzo podobało, bo są chyba moimi ulubionymi :) Tak więc powstały takie właśnie proste i nieskomplikowane zaproszenia.

Poza tym to nareszcie mam wakacje, które rozpoczęłam najlepiej jak można, czyli od Open'era więc dalszy ciąg musi być też rewelacyjny. No musi.

piątek, 28 maja 2010

Cookbook

Na ostatnią chwilę (jak to zwykle u mnie) robiona okładka dla Mamy na Dzień Matki (trochę spóźniony). Postanowiłam spróbować czegoś innego niż zwykle, w sensie stylu i papierów. Wzięłam więc piknik praty z I Lowe Scrap, podejrzałam kilka prac Mumy i przystapiłam do wyzwania. Do moich inspiracji mi daleko, ale i tak jestem całkiem zadowolona - mogę na tę okładkę patrzeć, mimo że myślałam, że się w tym stylu nie znajdę (w sensie robienia, patrzeć na takie prace mogę godzinami) i że papiery mnie pokonają. A, no i okładka będzie na zeszyt z przepisami. Co w końcu widać po tytule ;)


PS. Po tylu przejściach moja maszyna wciąż jeszcze jest dla mnie zagadką. Nie chce się poddać i dzielnie walczy, żebym przypadiem nie odgadła, co robię źle. Na szczęście tym razem poczekała do ostatniego szwu więc mogłam jakoś tam dokończyć ręcznie ;)

czwartek, 13 maja 2010

Something about me

Flickrowa zabawa w obrazkowanie na swój temat bardzo przypadła mi do gustu ;) Lubię takie składanki. A więc tu moja.

1. What is your first name? (Joanna)
2. What is your favorite food? (chicken)
3. What high school did you go to? (Zlotow)
4. What is your favorite color? (violet)
5. Who is your celebrity crush? (James McAvoy)
6. Favorite drink? (coffee)
7. Dream vacation? (Paris)
8. Favorite dessert? (chocolate brownie)
9. What you want to be when you grow up? (writer)
10. What do you love most in life? (freedom)
11. One Word to describe you. (contradictory)12. Your flickr name (RossieCotton) (nothing popped up. sad : ( )

A tak poza tym to może to nic specjalnego, ale tak wyszły zaproszenia które taśmowo cięłam i kleiłam ostatnio. Robione na wzór jakiś znalezionych w internecie przez narzeczoną mojego brata ;)


A poza tym dalej tak samo.

sobota, 1 maja 2010

Międzynarodowy Dzień Scrapbookingu

Podobno jest dzisiaj, ja więc świętuję go od rana klejąc i stemplując taśmowo. 40 sztuk to dużo, nawet jeśli wzór jest prosty.

A z okazji MDS na ILS niesamowicie smakowite candy na które nie omieszkałam się zapisać.

Poza tym: wciąż brakuje mi czasu i weny, jak zawsze. Na FiuFiu pojawiły się rękawiczki i parę kartek. A ja odpoczywam w domu i próbuję się zabrać za licencjat. No, to tyle.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Się sprzedaję

W końcu się udało - okładki z poprzedniego posta a wkrótce też i jakieś tam drutowe wygibańce (rękawiczki na przykład te jedne co zostały) są wystawione na sprzedaż. O, właśnie tu. Ogólnie rzecz biorą jestem świadoma, że jest możliwość, że nie sprzeda się nic i nie mam za dużych nadziei - ale zawsze lepiej dać ludziom tę możliwość :D Szczególnie, że dodatkowe fundusze z pewnością by się przydały, po ostatnich lumpeksowo-ilowescrapowo-imprezowych zakupach.

Czasu mam coraz mniej, jestem w trakcie odrabiania praktyk, pisania pracy licencjackiej i ogólnego zbliżającego się końca roku akademickiego, więc zapewne niedługo nadejdzie wena na scrapowanie, czyli to na co czasu teoretycznie nie mam. Szczególnie kiedy odbiorę tę paczkę, co na mnie czeka na poczcie.

poniedziałek, 8 marca 2010

Zaokładkowana

Ostatnie parę dni zaniedbałam internetowo, a dzisiaj nadrabiam. Nadrabiam też w nicnierobieniu i oglądaniu filmów, nie wspominając o jedzeniu. Kocham moje czterodniowe weekendy całym sercem, ot co! Moja ostatnia zajętość była spowodowana przygotowaniami do mojej pierwszej w życiu próby sprzedania moich wytworów. Wiązało się to z dwoma tygodniami pod znakiem drutów, dwoma dniami pod znakiem maszyny do szycia oraz paroma dniami nerwów ogólnych. Wczoraj na BazARTcie w Muza Art Cafe w Poznaniu można było zobaczyć i pomacać a nawet kupić parę rzeczy, które zostały stworzone moimi własnymi rękami. Okazało się, że bardziej niż wyroby papierowe ludzie lubią miękką i ciepłą wełnę - rękawiczki wzbudzały zdecydowanie większe zainteresowanie. Ale i tak jedne się ostały.


Okładki robiłam za to w twórczym ciągu, i sama nie mogę się nadziwić, że dałam radę zmajstrować ich aż sześć. Papiery z I Lowe Scrap po prostu same się scrapują chyba. Tu niestety popyt był troche mniejszy i większość zeszytów wróciła ze mną do domu. Zapewne pojawią się w jakiejś internetowej galerii kiedy w końcu zdecyduję się gdzieś zarejestrować, więc jeśli jakaś komuś wpadła w oko, to można czekać, a info na pewno się tu pokaże, kiedy będą już do dorwania ;) (wszystkie oprócz ostatniej, mojej ulubionej, zostały).






Produkcja seryjna miała ten plus, że mogłam na jeden dzień żyć w pokoju z podłogą zawaloną papierami, wstążkami i dziurkaczami różnego rodzaju. Dłużej bym już chyba nie mogła, więc chyba dane mi jest pracować zrywami. Trochę szkoda, ale taki urok małej przestrzeni mieszkalnej, kiedyś jak będę piękna bogata i mężata poproszę o scraproom z prawdziwego zdarzenia i całą szafę wełny. Tak właśnie!

czwartek, 11 lutego 2010

Dalsze druty i mnóstwo słodkości w Tłusty Czwartek

Ferie upłynęły mi pod znakiem drutów i muffinek. Nie za dobrze to dla mojej figury, czy coś, ale co tam, ferie to ferie, należy mi się. Szkoda tylko, że powoli sie już kończą, i nie będzie już tyle czasu do błogiego marnowania.

Rzeczy drutowych zrobiłam kilka, pokaże dwie, bo resztą nie ma się co chwalić. Aktualnie na drutach mam mój największy jak do tej pory projekt, i już go przeklinam po cichu. Ale jest fioletowy, więc wybaczam i robię dalej. Damy radę. A na teraz:
- najszybszy i najprostszy sposób na mittenki with a twist

- oraz czapka którą wydziergałam dla mamyA poza tym, z okazji Tłustego Czwartku zapisałam się na candy, i to na tyyle na raz. Nigdy jakos nie lubiłam tych wszechobecnych cukierków, a teraz sama wkręciłam się w szaleństwo. Coś ostatnio bogato w blogosferze ;) Słodkości rozdają:



i Ita z Jagodowego Zagajnika


Tyle słodkości na raz, to się nie może dobrze skończyć. Zadnych pączków dzisiaj! ;)

niedziela, 31 stycznia 2010

Rude cukierki


A ja się zapisałam na (tym razem) drutowe candy u Sprężyny. A może się poszczęści?

A sobie wydziergałam opaskę na włosy, która mi się całkiem całkiem podoba. Pewnie się pchwalę, kiedy zrobię odpowiednio ładne zdjęcia.
A poza tym to śniegu po pas, dwa tygodnie ferii w perspektywie, Joanna się cieszy, czego chcieć więcej!

niedziela, 24 stycznia 2010

Zaległości

Nareszcie nadrobione. Teraz już wiem, ze nie nadaję się do zobowiązań z sztywnymi ramami czasowymi, bo presja sprawia że blokuje się we mnie wszystko, a najbardziej chęci. Ale w końcu udało mi się wydziubac zaległe wpisy do poznańskich wędrowników, uf.

Moje nastroje:

I album dla Joli:

I jeszcze szybki notes na Dzień Dziadka (naprawdę szybki jak na mnie, zrobiony w jakąś godzinę)

Informuję też o zimowych słodkościach u Rudlis

A na koniec polecam '500 days of Summer'. Przecudowne!



Taki szybki post. I już! :D

czwartek, 14 stycznia 2010

Rossie sztrykuje

...i nie może przestać. Wiekszośc weekendu spędziłam z drutami w rękach, oglądając kolejne odcinki Friendsów, a właściwie słuchając, bo patrzeć muszę na druty. Co najdziwniejsze, całkiem podobaja mi się efekty końcowe tego całego sztrykowania. Juz rozglądam się za wzorami na coś nowego, sama nie wiem jeszcze co, ale coś robić będę! A na razie pokażę to, co do tej pory skończyłam.

Rękawiczki z tego wzoru, robione z resztek wełny które znalazłam w domu, nie do końca moje wymarzone kolory ale tylko takie były - chciałam zobaczyć, czy poradzę sobie ze wzorem ;) Zdjęcie takie sobie, ale nie wiedziałam za bardzo jak je sfotografować, żeby najlepiej pokazać. Muszę chyba zatrudnić modelkę do prezentacji :D
Czapkę i robić i fotografować było łatwiej. Wzoru na nią nie ma, po proostu najzwyczajniejsza na świecie czapka, ale i tak jestem dumna, że mi wyszła :)

Zrobiłam też szalik, ale tak prosty i zwykły, że w sumie nie ma czym się chwalić ;)

A za rzeczy scrapowe i wszystkie zaległości mam zamiar zabrac się w weekend, więc życzcie mi powodzenia :D

wtorek, 5 stycznia 2010

No i po

Świętach, oczywiście. Powrót do rzeczywistości dość brutalny, mam 1,5 tygodnia na napisanie wstępu do pracy licencjackiej (tak to jest jak się wszystko zostawia na ostatnią chwilę) ale jeszcze mam nadzieję, że dam radę. Postanowienia, jak co roku, postanowione z nadzieją że tym razem o nich nie zapomnę. Część z nich jest też skrapowo-artystyczna, więc trzymajcie kciuki :D

A na razie prezent gwiazdkowy dla mojej mamy, podobno się spodobał, tak przynajmniej mama twierdzi (Ale czy by powiedziała, gdyby się jej nie podobał? Oto jest pytanie :D)