W końcu się udało - okładki z poprzedniego posta a wkrótce też i jakieś tam drutowe wygibańce (rękawiczki na przykład te jedne co zostały) są wystawione na sprzedaż. O, właśnie tu. Ogólnie rzecz biorą jestem świadoma, że jest możliwość, że nie sprzeda się nic i nie mam za dużych nadziei - ale zawsze lepiej dać ludziom tę możliwość :D Szczególnie, że dodatkowe fundusze z pewnością by się przydały, po ostatnich lumpeksowo-ilowescrapowo-imprezowych zakupach.
Czasu mam coraz mniej, jestem w trakcie odrabiania praktyk, pisania pracy licencjackiej i ogólnego zbliżającego się końca roku akademickiego, więc zapewne niedługo nadejdzie wena na scrapowanie, czyli to na co czasu teoretycznie nie mam. Szczególnie kiedy odbiorę tę paczkę, co na mnie czeka na poczcie.
czwartek, 8 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tez wystawiam w jednej galerii i musze z zalem powiedziec ze zawsze ale to zawsze jak cos mi sie spodoba tak ze pomysle ze od razu pojdzie, stoi, lezy i pokrywane jest kurzem:) Czasami mam wrazenie ze powinnam zaczac tworzyc cos co mi sie nie podoba zeby sie sprzedalo :) Zycze powodzenia w sprzedazy :)
OdpowiedzUsuń