Szycie okładek to zdecydowanie jedna z moich ulubionych scrapowych prac. Na zawsze wdzięczna będę Marszy, która zapoczątkowała to wszystko i podzieliła się z nami swoim sekretem ;) Jej okładki zawsze też są dla mnie dużą inspiracją.
Tę tworzyłam pod presją czasu (skończyłam ok. 1 w nocy) i zupełnie bez weny. Zdjęcia są jakie są z powodu marnego światła (pogoda się nawet załapała na zdjęcia, jak widać jest mało świątecznie...) ale za to zrobione cudownym aparatem mojego taty - jak dobrze być w domu :D
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetnie Ci to wychodzi, podziwiam :)
OdpowiedzUsuńPiękny jest!!! :)
OdpowiedzUsuńŻe niby bez weny? :>
OdpowiedzUsuńpfff patrz bo uwierzę 8)
Bomba kalendarzowa okładka. Podziwiam za wykonanie... bo ja nawet z kursem nie zaczynam... yhyhyhy
Fantastyczna okładka!!! Nie pirwsza już zresztą... ;) Tzn. nie pierwsza taka fantastyczna :D
OdpowiedzUsuńłaaał jakie to sliiczne :D [jak każda Twoja praca..]
OdpowiedzUsuńja chciałam do pierniczków jeszcze: kurcze, a mnie lukier nie wyszedł :(
< ściana > Merry Christmas :)
OdpowiedzUsuńjakie piękne... chciałabym dostać taki prezent :)
OdpowiedzUsuńMrrrrrr, fajny kalendarz ;]
OdpowiedzUsuń