niedziela, 27 stycznia 2013

Pure white snow

Podobno dzisiaj jest ostatni dzień tego cudownego śniegu, którym cieszę się jak dzieciak, czy to siedząc w pracy (mamy przeszklony od góry do dołu pokój, co sprawia że czasami czułam się jakbym była w środku kuli-śnieguli, choć teraz zdaję sobie sprawę, że nie ma to sensu, bo w kuli śnieg pada w środku, a naszym biurze na zewnątrz) czy to czekając na autobus (w piątek śnieg iskrzył jak brokat) czy to wydeptując pierwsze ślady na białym puchu. No lubię go, ten śnieg. Smutno mi kiedy pomyślę, że od jutra zacznie zamieniać się już całkiem w szaroburą pluchę.

W związku z tym trzeba było skorzystać z tego ostatniego dnia, dzięki czemu udało mi się pozyskać zdjęcia kolejnych dwóch zaległych wytworów, które z powodzeniem już od jakiegoś czasu noszę.
Pierwszą jest czapka, o wdzięcznej nazwie "Gwen Stacy", bo wzorowana jest na tej którą nosiła Emma Stone w Niesamowitym Spidermanie. Wzór jest cudowny, kolor też, więc uznaję ją ogólnie za sukces.



Druga jest rzecz, z której dumna jestem chyba jeszcze bardziej. Szal czy też komin zainspirowany tymi z Celapiu, którego zrobienie zajęło mi prawie rok. Nie żeby było tak skomplikowane, ale dzierganie długich dwustronnych pasków nie jest najbardziej fascynującym zajęciem, a ja na drutach szybko się nudzę jeśli nie mam jakiegoś warkocza albo ażuru. Ale efekt końcowy wart był tego, żeby w końcu skończyć co zaczęłam.


Wszystkie zdjęcia są autorstwa mojego ulubionego fotografa Stefana, który oprócz tego zrobił mi jeszcze kilka fajnych czarno-białych foci kiedy hasałam po śniegu w białej sukience. Modelką nie jestem zbyt wprawną, ale mój egocentryzm i narcyzm został nakarmiony, mogę uznać niedzielę za udaną i niniejszym powrócić do serialu o musicalu i być dalej nudną zwyczajną Asią. Oh yeah.

1 komentarz:

  1. A niech to. Właśnie przeglądałam sobie komentarze pod postem u pimposhki i postanowiłam odwiedzić Twój blog i aż się zastanawiam jak to się stało, że dopiero teraz go "odkryłam". Jakież cudowności. Lecę nacieszyć oczka Twoimi pięknymi pracami. No i oczywiście obserwuję, bo jest co :)

    OdpowiedzUsuń