Zrobiłam też sobie czapkę z uchami i pseudo-norweskim wzorem. Byłam przekonana, że będę wyglądać w niej wyjątkowo idiotycznie, ale wydaje mi się, że nie jest tak źle. A mama już zamówiła sobie taką samą. Aktualnie dziergam do kompletu bordowe rękawiczki.
A jeśli chodzi o pieczenie - wczoraj zrobiłam ciasteczka, o których myślałam już od dłuższego czasu. Masło orzechowe ostatnio strasznie za mną chodziło, a ten przepis na blogu Pieprz i wanilia od razu przyciągnął moją uwagę. Słodko-słone? Muszę ich spróbować. No to zrobiłam.
Ciastka są prze-pysz-ne, ale tylko dla fanów masła orzechowego, bo w zasadzie smakują tyko nim. I cukrem. Są zapewne potwornie kaloryczne dlatego też jedząc je czuję się, jakbym wyjadała łyżeczką masło orzechowe ze słoika lub - w wersji ekstremalnej - wgryzała się w kostkę zwykłego masła. Maślane są strasznie, kruchutkie tak, że rozpływają się w ustach, i trudno się powstrzymać przed sięgnięciem po następne. Och, zgubne ciasteczka.
Mam tylko nadzieję, że zimy jeszcze trochę będzie, żebym te wszystkie wydzierganie twory mogła ponosić i żebym te przybrane przez ferie kilogramy mogła schować pod swetrem. O!
Fajna ta czapka :D I słowo "wdzydzka' też :D
OdpowiedzUsuńI co sądzisz o Misfits? Ja zaopatrzyłem się w pierwszy sezon i czekają w kolejce na bycie obejrzanymi.
Stefanie, mi się Misfitsi podobają, ale dla mnie już sam brytyjski akcent wystarcza :D ale jak Ci Skins podeszło to to powinno też. ma swój urok inności od amerykańskich seriali no i superpowers.
OdpowiedzUsuńo_O
OdpowiedzUsuńRossie zabiłaś mnie tą czapką z uszami o_O
aż nie wiem co powiedzieć, przepiękna jest! ♥
A ciastka... dżyzas po co dawałaś przepis...ja jestem fanką takiego masła ahahaha
(a już ta zima i tak za bardzo na moim tyłku się odbiła :/ )