wtorek, 4 listopada 2008

Się chwalę, a co.

Muszę się pochwalić, bo dostałam dzisiaj pierwszą w mym życiu kartkę urodzinową od koleżanki scraperki zrobioną przez nią własnoręcznie. Biorąc pod uwagę to, iż wieczór nie za dobry, musiałam napisać pięćsetsłowny esej, nagle znienacka uczuliłam się na mój ulubiony fioletowy cień do powiek i wyglądam jak czerwonooki królik a jutro na wcześnie zajęcia, kartka ta była promyczkiem słońca który przebił się przez ciemne chmury nad mą głową :D Dziękuję Ci, Coco za ten promyczek :)
Poza tym to nareszcie pogodziłam się z moim laptopem (okazało się że to antywirus był tym czymś czego jego organizm nie tolerował) i mogę nareszcie normalnie obrabiać i dodawać zdjęcia. Stąd też jest już na Picasie pierwsza część moich jesiennych pstrykanek.

4 komentarze:

  1. Na twoim zdjęciu wygląda lepiej niż na moim... Cieszę się, że cię ucieszyła! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o masandzi.... ja kocham twój album, jak ty to robisz to zajmuje chyba duzo pracy co?!


    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. noo kartka fajna :) współczuje z cieniem...

    mogę mieć ale? ;)
    miło mi, że masz mnie w linkach... ale może zmieniłabyś na nowy adres? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ależ nie ma za co ;)
    tak tylko napisałam ;p

    OdpowiedzUsuń