sobota, 20 kwietnia 2013

Ach, to ty...

Wiosna przyszła a na blogu wciąż zimowo, mimo moich mniej więcej cotygodniowych postanowień, że będę tu pisać częściej. Dzisiaj postanowienie postanowiłam przekuć w natychmiastowy czyn, szczególnie, że mam co pokazać, bo najwyraźniej jestem istotą kompletnie ignorującą logikę i rozsądek. A dlaczego? A bo dokładnie w momencie w którym nareszcie zaczęło sie robić ciepło i można było zacząć zdejmować z siebie grube warstwy wełny i ciepłe kozaki to mi zachciało się robić na drutach. A jak! No to robię.

W swojej obronie mogę powiedzieć tylko, że dzisiaj pokazuję produkt choć wełniany, to całoroczny, bo tym razem czysto dekoracyjny.

Odkąd zobaczyłam ten post u Emmy i Elsie z A Beautiful Mess miałam w głowie plan, by zreplikować te snołapaczopodobne wiszące cosie, które Emma na na wezgłowiu swojego (świetnego zresztą) łóżka. Plan jak to zrobić był gotowy właściwie natychmiast. U Emmy te cosie (nie potrafię wymyślić na to stosownej nazwy. Anyone?) były zrobione chyba z kawałków serwetek dociętych do odpowiedniego rozmiaru. Ja swoje zrobiłam od zera, korzystając z szydełkowych wzorów na Ravelry.






Robiło się je ultraszybko i ultraprzyjemnie. Myślę teraz nad spróbowaniem swoich sił i wymyśleniem wzoru od zera - trzymajcie kciuki :)
A tak prezentują się już na swoim miejscu, nad moim łóżkiem w towarzystwie sklepowego dream catchera. Przy okazji pokazuję ulubiony fragment mojego pokoju :)



Mam ostatnio trochę pomysłów mniej lub bardziej interesujących i mam nadzieję, że uda mi się pisać o nich trochę bardziej regularnie. Jednym z takich moich wiosennych pomysłów jest między innymi zwrócenie większej uwagi na to, co jem, czego wynikiem było powstanie poniższej pyszności, i mam nadzieję, że uda mi się robić takie częściej.



No, to idę wymyślać o czym jeszcze mogłabym na blogu napisać. Blogowanie teraz jest trendi.